W naszym mieszkaniu salon to miejsce w którym odpoczywamy, bawimy się z dziećmi ale również przyjmujemy gości. Gdy wprowadzaliśmy się mieliśmy w nim moją panieńską kanapę i stolik pożyczony od teściów. Po ślubie kupiliśmy meble, szezlong, ławę i pufę a kanapa nadal została ta sama. Jak to u nas w mieszkaniu bywa, ciągle coś się zmienia i tak, gdy urodziła się Łucja a w sypialni zagościło łóżeczko więc musieliśmy pozbyć się jednego biurka. Z czasem zaczęło nam go brakować i tak w salonie pojawiło się proste białe biurko do pracy a miejsce do odpoczynku zostało skompresowane na mniejszej powierzchni. Długo by wymieniać inne zmiany w naszym salonie ale finalnie strefa wypoczynku została mocno zmniejszona a w salonie zaczęły dominować dziecięce zabawki.
Przyszedł czas, że powiedzieliśmy dość! Po prostu było nam już nie wygodnie i na każdym kroku potykaliśmy się o coś. Poza tym Marta zaczęła się czołgać i potrzebuje więcej przestrzeni do tego. Zmiany zaczęliśmy od selekcji zabawek. Część dużych schowaliśmy do komórki, część wynieśliśmy do pokoju dzieci a resztę lepiej rozłożyliśmy, jednak to nadal było za mało. Przyszedł więc czas na wymianę naszego kąta do wypoczynku.
Nasz salon
Na zdjęciu poniżej widać jak wyglądał nasz skompresowany kąt. Zupełnie bez sensu jedno miejsce na kanapie jest przysłonięte, dostęp do szezlonga mocno utrudniony a to tylko pierwsze z wielu utrudnień.
Meble wywieźliśmy a naszym oczom ukazała się duża wolna przestrzeń do zagospodarowania.
Inspiracje i wybór mebli
Szukając pomysłu na nową kanapę wiedzieliśmy, że chcemy coś uniwersalnego, prostego w utrzymaniu i nie drogiego. Przy dzieciach skórzane kanapy mają wielką zaletę, bo można zetrzeć z nich wszelkie plamy, jednak szczególnie najmłodsze dzieci bardzo się po nich ślizgają przez co nie można bezpiecznie na nich położyć maleństwa (szczególnie przy naszym profilu siedziska). W kwestii kolorystyki nie chcieliśmy wprowadzać drastycznych zmian w wystroju więc szukaliśmy czegoś ze skali odcieni szarości bliżej ciemnych tonacji. Dodatkowo zależało nam by było małe miejsce do przechowywania, które zrekompensuje schowek na koce w pufie oraz opcja rozłożenia na łóżko. Ostatnim kryterium była wysokość. Cenimy meble pod które może wjechać automatyczny odkurzać bo oszczędza nam to wiele pracy.
Długo szukaliśmy przeglądając wiele modeli by w końcu zdecydować się na BASTUBO z Ikei. Jest to bardzo ciekawa nowość w ofercie i występuje aż w 3 kolorach.
Wybraliśmy model w szarym obiciu bo mamy w tej samej tkaninie fotel i podnóżek u córek i z czasem będzie je można przenieść do salonu. Mamy również doświadczenie w pielęgnacji jego i wiemy, że póki co nie było plamy z którą byśmy sobie nie poradzili. Skorzystaliśmy z opcji złożenia zamówienia online i dostawy do domu z wniesieniem.
Jedyny element jaki nie pasował mi w tej kanapie to nogi. W fotelu i podnóżku są czarne a tutaj drewniane. Teoretycznie można by uznać, że pasują one do podłogi, jednak w salonie reszta mebli jest biało czarna i w innym stylu. Dla mnie ta różnica zbyt mocno rzucałaby się w oczy, stąd też stwierdziłam, że skoro jedyne co mi w tej kanapie nie odpowiada to kolor nóg to mogę je przecież przemalować!
Upgrade kanapy
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Nogi od kanapy są pakowane oddzielnie do samodzielnego wkręcenia, więc bez zbędnego kombinowania, przed montażem zabrałam się za malowanie.
Na początek przetarłam nogi papierem ściernym by zwiększyć przyczepność farby usuwając tym samym wierzchnią warstwę lakieru.
Następnie nogi odpyliłam i przetarłam tak by były czyste i gładkie do malowania.
Jako podstawki do malowania idealnie sprawdziły się… likierówki. Ustawiłam na nich nogi i rozpoczęłam malowanie. Przy okazji muszę przyznać, że pierwszy raz korzystałam z czarnej farby do mebli i otwierając opakowanie zdziwił mnie niebieski jej kolor, jednak szybko wpadłam na to by sprawdzić na kartce i zobaczyłam, że wysycha na czarno (taka czasem ze mnie blondynka).
Po wyschnięciu pierwszej warstwy (sprawdźcie czas na opakowaniu) ponownie przetarłam nogi papierem ściernym, by usunąć ewentualne zacieki i zgrubienia farby.
Po ponownym odpyleniu nałożyłam kolejną warstwę farby.
Powtarzałam do uzyskania pełnego krycia. Ja jak w przypadku lakierów hybrydowych wolę nakładać cienkie warstwy farby ale w większej ilości. U mnie pełne krycie wyszło po 3-4 warstwach, jednak dopiero po ostatniej warstwie odłożyłam je do całkowitego wyschnięcia zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Wybrana przeze mnie farba ma satynowe wykończenie, dzięki czemu idealnie pasuje do reszty naszych mebli, a poniżej gotowa pomalowana noga.
Można było przystąpić do składania sofy.
Dodatki
W markecie budowlanym znalazłam szare abażury, które odmieniły naszą starą lampę. Kupiłam również tkaninę z której uszyłam dwie poszewki na poduszkę na zakładkę, bieżnik oraz kilka podkładek pod kubki. Do dekoracji wykorzystałam również uszytą już dużo wcześniej poduszkę supeł.
Tak prezentuje się salon po zmianach.
Jak podoba się Wam strefa wypoczynku po zmianach? Zastanawiamy się jeszcze nad wymianą ławy ale dla nas różnica jest niesamowita! Zyskaliśmy sporo wolnej przestrzeni oraz wygodniejsze rozwiązanie dla całej rodziny.
P.S.
Nad kanapą po lewej stronie wisi galeria zdjęć, ale to pokażę Wam innym razem.