Tydzień temu pisałam o moich problemach z laktacją i jak udało mi się z nimi poradzić. Pomimo, że wyszedł z tego całkiem długi wpis nie udało mi się w nim zmieścić całej wiedzy z tego zakresu. Dziś spróbuje nadrobić te braki i choć częściowo wyjaśnić co jak i dlaczego.

Laktator to podstawa

W poście jak rozkręcić laktację krok po kroku działanie opierało się o wykorzystywanie laktatora. Jak już mówiłam możecie go wypożyczyć lub kupić. Wypożyczając za pierwszą dobę zapłacicie około 20 zł a następnie dni około 5 zł. Biorąc pod uwagę, że laktator będzie Wam potrzebny przez minimum 2 tygodnie będzie to wydatek rzędu 85 zł. Nie ma jednak gwarancji, że ten czas wystarczy Wam do rozkręcenia laktacji więc może warto rozważyć zakup własnego?

Ja jestem zwolenniczką posiadania własnego sprzętu w tej materii. Dzięki temu mogę z niego korzystać do woli i nie muszę się martwić wypożyczaniem. Ponadto kupując go przy pierwszym dziecku, spokojnie będę z niego mogła korzystać przy następnych. Jak wybrać ten właściwy dla siebie? Pierwszym etapem jest określenie czy chcemy laktator ręczny, czy też elektryczny. W mojej ocenie to drugie rozwiązanie jest znacznie lepsze, szczególnie jeśli kupujesz go między innymi do rozkręcania laktacji. Co prawda sprzęt jest znacznie droższy jednak po kilku odciągnięciach docenisz wygodę jaką oferuje. Ręczne laktatry służą głównie pomocą przy nawale lub sporadycznej potrzebie odciągania pokarmu a przy ustabilizowanej laktacji może być ciężko odciągnąć nimi pokarm. Dobry laktator powinien być prosty w obsłudze, dawać możliwość regulacji ssania i być higieniczny – taki by dbanie o niego było proste i szybkie.

Według Ceneo na rynku najpopularniejsze są obecnie laktatory:

Mój wybór padł na Medelę Swing. Jeden z powodów to butelka ze smoczkiem Calma o której opowiem Wam jeszcze przy okazji postów o kompletowaniu wyprawki. Laktator jest dwufazowy. Wpierw pobudza laktacje a następnie przechodzi do głębokiego odciągania – podobnie jak dziecko w czasie ssania piersi. Posiada również regulację siły ssania. Należy ją ustawić tak, by czuć lekki ból a następnie zmniejszyć o jeden poziom. Po kilku razach będziecie to robić automatycznie bez konieczności sprawdzania. Na początek standardowe – średnie ustawienie jest dość uniwersalne. Laktator jest bardzo prosty w utrzymaniu czystości. Wystarczy rozłożyć go na części umyć (polecam w płynie do mycia butelek np. marki Dzidziuś w formie płynu lub żelu) i wyparzyć (wygotować w garnku w gorącej wodzie przez 5 minut lub skorzystać ze specjalnej torebki do wyparzania Medeli). Działa z zasilaniem na baterie oraz zasilaczem. W przypadku baterii nie starczają one jednak na zbyt długo. Po kilku odciągnięciach wymagają wymiany. Jest to dobra opcja, gdy musimy zabrać laktator ze sobą i czasem odciągnąć pokarm poza domem. Godny uwagi jest również fakt, że części zapasowe są ławo dostępne i nie drogie do kupienia. Z czasem wymagana jest wymiana zaworka i membrany (membrany wymienia się częściej, gdy będziesz odczuwać, że na tym samym poziomie działania urządzenia siła ssania jest mniejsza. Ja w czasie rozkręcania laktacji wymieniłam raz membranę), możliwy jest również zakup większego lub mniejszego lejka, tak by dopasować go do piersi. Wielką zaletą jest również fakt, że pokarm można odciągać zarówno do butelek Medeli jak i specjalnych woreczków w których można mrozić. Osobiście jestem bardzo zadowolona z wyboru i z pewnością mogę polecić jego zakup.

Podstawowe zasady przechowywania i podawania pokarmu

Pierwszą i najważniejszą poradą jest odciąganie mleka do poprawnie przygotowanej butelki – takiej która została oczyszczona i wyparzona. Nie posiadam w domu mikrofalówki ani specjalnego sterylizatora do butelek więc korzystam z bardzo prostej metody – wygotowywania w garnku przez minimum 5 minut. Równie skuteczne co pozostałe, a nie wymagało dodatkowych inwestycyjni.

Po odciągnięciu masz możliwości opisane w książce:

  • schować pokarm do lodówki i podać w ciągu 48h
  • schować do lodówki na 30min a następnie zamrozić i podać do 3 miesięcy
  • zostawić w temperaturze pokojowej w osłoniętym od słońca miejscu i z dala od źródeł ciepła miejscu i podać w ciągu 6h

Ja najczęściej korzystałam z ostatniej opcji, ponieważ na bieżąco podawałam córce odciągnięty pokarm. Co więcej po rozmowie z położną odciągałam czasem kilkukrotnie do jednej butelki tak by łącznie uzbierać ilość potrzebną mi przy dokarmianiu córeczki.

Odciągnięte mleko można podać dziecku w temperaturze pokojowej lub lekko podgrzane. Należy jednak nie przegrzać, ponieważ utraci wtedy swoje wartości, szczególnie ochronne dla dziecka. Przy rozkręcaniu laktacji, dodatkowy pokarm podaje się po karmieniu piersią tak aby dziecko dojadło. Nie należy zmuszać na siłę malucha, ponieważ dzieci doskonale wiedzą ile jedzenia potrzebują.

Jak sprawdzić efektywność rozkręcania laktacji

Największym i najważniejszym wyznacznikiem jest, tak jak wspominałam w poprzednim poście, przyrost masy dziecka. Po drodze jest jednak wiele sygnałów, które pomogą Wam zweryfikować proces. Poza wspomnianym już również zwiększaniem ilości odciąganego pokarmu powinniście zwrócić uwagę na inne czynniki które notujecie w karcie rozkręcania laktacji:

  • mocz – dziecko powinno po każdym karmieniu oddać mocz. Jego brak może świadczyć o problemach z przyswajaniem pokarmu, jednak nie należy od razu panikować tylko wpierw poprowadzić obserwację
  • stolec – będzie się zmieniał przy wypieraniu karmienia butelką, w razie wątpliwości warto skonsultować z lekarzem
  • ulewanie – szczególnie istotne przy rozpoczęciu dokarmiania. Duże ulewanie (a raczej wzrost) jest sygnałem, że mieszanka jest nieodpowiednia dla naszego dziecka i warto poszukać innego mleka modyfikowanego. Czasem może być również konieczne jego zagęszczanie np. Nutitronem jednak tylko na zalecenie lekarza

Wątpliwości warto kontrolować z pediatrą lub położną laktacyjną. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania lub wątpliwości z chęcią się podzielę moim doświadczeniem.

 

Subskrybuj i polub:

Facebook
Facebook
Twitter
YouTube
YouTube
Pinterest
Pinterest
Instagram

Lucyna

Z wykształcenia jestem programistką i logistykiem. Na co dzień żoną i matką, która uwielbia planować, organizować i tworzyć DIY. Szyję, wycinam, wymyślam, tworzę to co mi w sercu gra. Uwielbiam unikatowe projekty a w każdą wykonywaną przeze mnie rzecz wkładam dużo miłości. Jestem pozytywnie zakręcona na punkcie urządzania mieszkania i planowania wesel. W tematyce ślubnej jestem od ponad 10 lat wpierw zdobywając doświadczenie w restauracji a obecnie pomagając moim bliskim narzeczeństwom tworzyć spójną koncepcję i stylistykę wydarzenia pilnując by organizacja przebiegała zgodnie z planem.